« powrót do spisu artykułów   

Bo musi być oryginalnie...



Przychodzą zwykle we dwoje. Po kilku minutach rozmowy okazuje się, że ich wizja ślubu i wesela nie jest do końca spójna. Niekiedy wydaje się nawet, że mają zupełnie różne wyobrażenia odnośnie tego wyjątkowego dnia. Co do jednego są jednak zwykle zgodni. Chcą, żeby było ciekawie, zaskakująco, oryginalnie. Żeby zarówno goście, jak i, a może przede wszystkim, oni sami zapamiętali ten dzień i wspominali go do końca długiego i szczęśliwego życia. Jak w bajkach...

"Czego to ludzie nie wymyślą?!" - to zdanie często przebiega przez myśl ślubnej konsultantki. Jeszcze częściej przebiega pewnie przez myśl osób, które mają okazję przyjrzeć się bliżej pracy oddających się temu zajęciu. Konsultantki ślubne, czy też z angielskiego wedding plannerki, to w Polsce zawód nowy, ale zyskujący sobie coraz większą popularność. Głównie za sprawą rosnącego zainteresowania tego typu usługami wśród Polaków.

Praca ślubnej konsultantki wymaga wielu różnego rodzaju umiejętności. Konsultantka jest dla par nie tylko sprawnym organizatorem imprez, ze swobodą poruszającym się na rynku usług ślubnych, ale także powiernikiem, doradcą, czasem mediatorem a często psychologiem. Ta praca wymaga jednak przede wszystkim ogromnej kreatywności. Tylko wtedy można spełnić marzenia i oczekiwania par. Dlatego inwencja profesjonalnych konsultantek ślubnych jest nieograniczona. Wystarczy przyjrzeć się kilku przykładom.

Marcin i Agnieszka poznali się w Londynie. Tam mieszkali przez kilka lat a na ich ślubie i weselu mieli bawić się wszyscy ich tamtejsi przyjaciele – zarówno Polacy jak i Anglicy. Wszyscy znali ich historię, o wyjeździe, pracy w Londynie, przypadkowym spotkaniu, zauroczeniu, w końcu wielkiej miłości i podjęciu decyzji o ślubie. Planując uroczystość bardzo chcieli jakoś nawiązać do londyńskiego klimatu. Jak to osiągnąć, jeśli ślub i wesele odbywają się w Polsce a większość rodziny jest nieco konserwatywna i może nie być zachwycona zbyt „odjechanymi” pomysłami? Z pomocą konsultantki ślubnej znaleźli rozwiązanie optymalne - uroczystości były raczej tradycyjne, ale do ślubu pojechali słynnych londyńskim double-deckerem – piętrowym, czerwonym autobusem. Na jego pokład zabrali wszystkich najbliższych przyjaciół, z którymi spędzili kilka lat w Wielkiej Brytanii. To była niezapomniana podróż polskimi ulicami, zabawa, uśmiechy, wspomnienia i dużo radości. Po drodze wzbudzali zachwyt i aplauz, a kiedy podjechali pod kościół rodzina i licznie zgromadzeni goście przywitali ich oklaskami. Choć od ich ślubu minęło już sporo czasu, sami wspominają ten dzień z łezką w oku i często wracają do opowieści na ten temat podczas rodzinnych i innych spotkań towarzyskich. Dla dalszych znajomych są tymi, "którzy do ślubu jechali angielskim piętrusem".


Łukasz i Magda nie chcieli brać ślubu w urzędzie. Odwiedzili kilka takich miejsc i każde wydawało im się przygnębiające i nie pasujące do radości, jaką było dla nich złożenie sobie małżeńskiej przysięgi. Zdecydowali się na ślub cywilny, ale w plenerze. Oglądając amerykańskie filmy można by uznać, że nic prostszego. Tymczasem w Polsce nie jest to sprawa najłatwiejsza. To, co na zachodzie jest standardem, czyli udzielanie przez urzędnika ślubu w dowolnie wybranym miejscu, w Polsce nadal jest dość problematyczne. Powód – urzędnicy nie bardzo zachwyceni są myślą o opuszczeniu urzędu i udaniu wraz z parą pragnącą ślubu w plener. Profesjonalne konsultantki ślubne często wymieniają się „zabawnymi” historyjkami na temat zabiegów, jakich musiały dokonywać, by „wyciągnąć” urzędnika z USC i spełnić marzenia klientów. Czasem, nawet kiedy to się już udawało, w ostatniej chwili okazywało się, że urzędnik w danej lokalizacji ślubu i tak udzielić nie chce. Bo „orzełek” jest za mały albo samo miejsce za mało reprezentacyjne dla powagi zadania… Na szczęście tego typu problemy zaczynają być coraz rzadsze, szczególnie na terenie dużych miast. Dlatego Magda i Łukasz mogli wziąć ślub w bajecznej scenerii. Specjalnie na tę wyjątkową okazję wybudowano dla nich małą altankę na jeziorku. Dopłynęli do niej łódką przycumowaną i oczekującą Państwa Młodych przy brzegu, skąd uroczystość obserwować mogli licznie zgromadzeni goście.

Krzysztof i Kamila też chcieli wziąć ślub na wodzie. Obydwoje zafascynowani żeglarstwem zaprosili swoich bliskich na uroczystość na statku. Nie chcieli oddalać się za bardzo od swojego rodzinnego miasta, dlatego statek, który wybrali przycumowany był na… Zalewie Zegrzyńskim. Uroczystości towarzyszyła baśniowa aranżacja – piękna oprawa florystyczna, romantyczna muzyka. Goście byli nie tylko zachwyceni, ale przede wszystkim bardzo wzruszeni.

Aneta i Sławek są fanami motoryzacji, dlatego do kościoła na warszawskiej starówce przyjechali nie standardowo – wynajętą dla pary limuzyną czy dorożką, ale każde z nich oddzielnie swoim ukochanym samochodem. On dużym jeepem, ona maleńkim i zgrabnym sportowym autem. Spotkali się przy wejściu do kościoła. Monika i Wojtek natomiast to fani jeździectwa. Poznali się w szkole jeździeckiej, dlatego na miejsce ślubu wybrali mały pałacyk z dużym, pięknym ogrodem. W nim właśnie powiedzą sobie „tak” a do ślubu przyjadą na koniu. Konkretnie Monika, bo Wojtek będzie prowadził rumaka z narzeczoną w siodle. Rozwiązanie zaproponowane przez wedding plannerkę, podpatrzone w kolorowej prasie – tak przywiódł do ślubu swoją żonę Sting i był to jeden z najelegantszych ślubów wszechczasów.

Polskie pary, choć nie brakuje im ciekawych pomysłów, często ostatecznie decyzją się na rozwiązania tradycyjne. Bo w ten sposób ani starsi ani młodsi członkowie rodziny i pozostali Goście nie są rozczarowani ani niemiło zaskoczeni przebiegiem imprezy. Dla tych bardziej odważnych organizuje się przyjęcia 50/50, czyli łączące klasyczną zasiadaną kolację z klubową imprezą. Na takie rozwiązanie zdecydowali się Karolina i Marcin. Ponieważ na ślubie było bardzo wielu Gościu, po wyjściu z kościoła czekał na nich drobny poczęstunek, szampan i napoje chłodzące, które umiliły czekanie w kolejce do składania życzeń Państwu Młodym. Z pomocą konsultantki ślubnej znaleźli lokalizację odpowiednią do tego, by zorganizować tam wesele w dwóch odsłonach. Wieczorem rozpoczęła się kolacja, w jej trakcie Państwo Młodzi zaprezentowali swój taniec i zachęcili do zabawy również Gości. Około północy uczestnicy przyjęcia zostali zaproszeni do obejrzenia wyjątkowego pokazu tanecznego. W tym czasie sala, w której miała miejsce kolacja, została przemieniona w nowoczesną salę klubową z kanapami, koktajlowymi stolikami, barami alkoholowymi oraz szwedzkimi stołami. Każdy mógł znaleźć wygodne miejsce dla siebie, a zabawa trwała do białego rana.

Choć ślub to uroczystość ważna zarówno dla Pana Młodego jak i dla Panny Młodej to zwykle kobiety mają więcej do powiedzenia i większe wymagania. Wybierają rodzaje i kolory kwiatów, dekoracji, aut i inne elementy. To z inicjatywy pań, wiele par decyduje się na wypuszczenie białych gołębi na szczęście zaraz po ślubie. Są jednak Panny Młode, które zamiast gołębi pragną wypuścić na szczęście… motyle. Aby efekt był naprawdę spektakularny trzeba specjalnie na tę okazję przygotować, w tym wypadku wyhodować, minimum 300 okazów. Przed kościołem, urzędem czy w innym specjalnie do ślubu zaaranżowanym miejscu konsultantki ślubne umieszczają klatkę z motylami, które Państwo Młodzi uwalniają. Widok, choć ulotny, zapiera dech w piersiach.

Oryginalność wesela zapewnia czasem pochodzenie Państwa Młodych. Podczas wesela, którego główną bohaterką była Panna Młoda arabskiego pochodzenia w menu nie zabrakło specjalnie na tę okazję przygotowanych potraw o arabskim rodowodzie. Serwowano Baklavę, Tabuleh, Kuleczki Syryjskie. Żeby potrawy miały odpowiedni smak niektóre ich składniki były specjalnie sprowadzane z zagranicy. Nie obyło się oczywiście bez tradycyjnych arabskich zwyczajów. Na weselu Polki z Belgiem zagraniczni Goście obrzucili Państwa Młodych serwetkami, na szczęście. Polsko-brytyjskie wesela nie mogą obejść się bez przemówień i toastów, ojców Państwa Młodych, seniorów rodów, Drużby i Druhny. Trzeba je koniecznie zaplanować w odpowiedniej kolejności i nie wolno o nich zapomnieć przygotowując scenariusz uroczystości. Doświadczone ślubne konsultantki dokładnie sprawdzają wymogi dotyczące ślubnych i weselnych zwyczajów w krajach, z których pochodzą ich Klienci i starają się nie pominąć żadnego istotnego elementu.

"Im dłużej pracuje się w tym zawodzie, tym więcej rzeczy potencjalnie niewykonalnych okazuje się być do wykonania.” – twierdzi Katarzyna Gajek z agencji Aspire. Konsultantka działa w tej branży od ponad trzech lat i ma na swoim koncie kilkadziesiąt z sukcesem zorganizowanych uroczystości. Po czym poznać, że impreza była sukcesem? „Po podziękowaniach i wzruszeniu na twarzach głównych bohaterów a także po ilości kolejnych zapytań o ofertę. Zazwyczaj udana uroczystość generuje kolejnych zainteresowanych usługami agencji. Ci powołują się na niezapomniane wspomnienia i spodziewają się obsługi na podobnym poziomie i absolutnie oryginalnego scenariusza."

Artykuł opracowany przez Martę Barlak – public relations specialist
agencji wedding plannerskiej Aspire
Aspire – kompleksowa organizacja ślubów i wesel
więcej informacji Katarzyna Gajek
Wiertnicza 45, Warszawa
biuro@aspire.pl

Zamknij

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.

Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Trwa ładowanie obrazu...