Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 20:25 Temat postu: |
|
|
ruda87 napisał: | jak się kocha swoją rodzinę to ciężko tez ich zawieść w tej sprawie ... |
a jak się nie zwraca uwagi naich zdanie to się ich nie kocha?? moim zdaniem po prostu żyje się własnym życiem i podejmuje decyzje biorąc pod uwage to czego samemu się chce. ale albo ma się cukierek, albo ma się pięć groszy.... żeby potem się tylko nie okazało, że dla spokoju rodziny podejmujemy coraz wiecej decyzji dla nich, a nie dla siebie.... nasi mają szczęście, ze dla nas ślub kościelny jest czymś naturalnym i sam cywilny nam nie wystarczy _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ruda87 guru
Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 2921
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:27 Temat postu: |
|
|
o wszystkim należy dyskutować i przy tym nie dać się stłamsić, to prawda
trzeba jednak też pamiętać, że na świecie nie jest się samotną, samowystarczalną wyspą Wszystko jest dobre, ale w rozsądnych dawkach i czasem potrzebny jest kompromis... i w małżeństwie i z rodziną. Kompromis jest naprawdę dobry, kiedy w czymś ustępujesz ale w gruncie rzeczy nie tracisz w nim siebie.
A kościelny dla nas osobiście też ma znaczenie, więc tak czy inaczej byśmy wzięli |
|
Powrót do góry |
|
|
melassa bywalec
Dołączył: 27 Cze 2009 Posty: 229 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:32 Temat postu: |
|
|
A dla nas znaczenie ma po prostu ślub. Czy w USC czy w kościele, czy w cerkwii, whatever. Więc mogłam spokojnie nie smucić mojej Rodziny, a K swojej. Zresztą, że zacytuję: "o ile to możliwe/bez wyrzekania się siebie/bądź na dobrej stopie ze wszystkimi" (desiderata). I o to chodzi:) _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:37 Temat postu: |
|
|
ja lubię kompromisy (z Jackiem, z nikim wiecej) i lubię żyć ludźmi w zgodzie, ale jak Boga kocham - zapowiedziałam, że w kwestii ślubu nikogo sluchać nie będziemy nasze rodziny są takie, ze jak dasz im palec będą chcieli całą rękę. więc lepiej niech nie mają złudzeń. ślub to dla mnie zbyt poważna sprawa, by tak bardzo przejmowac się tym czego rodzice by oczekiwali. i tak są trochę źli odkad dowiedzieli się, ze mamy zamiar pobrać się u Jacka, a nie u mnie. dla nich to nie do pomyślenia _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
melassa bywalec
Dołączył: 27 Cze 2009 Posty: 229 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:43 Temat postu: |
|
|
MissIndependent napisał: | nasze rodziny są takie, ze jak dasz im palec będą chcieli całą rękę |
Nasze na szczęście nie:) _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ruda87 guru
Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 2921
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:48 Temat postu: |
|
|
melassa napisał: | MissIndependent napisał: | nasze rodziny są takie, ze jak dasz im palec będą chcieli całą rękę |
Nasze na szczęście nie:) |
u mnie jest tak jak u Miss
ale ślub jest zbyt ważną rzeczą żeby miały decydować postronne osoby (patrz: ktoś inny niż ja i On ) więc będzie batalia o kilka spraw |
|
Powrót do góry |
|
|
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:52 Temat postu: |
|
|
hehe, u mnie też. batalia o kościół (z Jackiem, bo mój mi się jednak bardziej podoba i nie mamy cennika, a z rodzicami tak dla zasady, bo za bardzo próbują się wtrącić, a to powinna być NASZA decyzja), o dj'a, o czerwone róże (moja mama sądzi, zesąstaromodne i ogólnie passe, a ja je uwielbiam), o suknię (mama i teściowa nie uznają dekoltów)... ale jako, że my płacimy za wesele to rodzice mogą sobie tylko pogadać, i tak nic nie wskórają oni sobie pogadają, a my nasłuchamy się jak świnie grzmotu
dobra, dobra, to nie o tym temat, no! sio do tematu o rodzicach albo tym podobnych _________________
Ostatnio zmieniony przez MissIndependent dnia Czw 9 Lip 2009, 21:54, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
melassa bywalec
Dołączył: 27 Cze 2009 Posty: 229 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 9 Lip 2009, 21:53 Temat postu: |
|
|
ruda87 napisał: | więc będzie batalia o kilka spraw |
U nas na szczęście wiadomo, kto ma ostatnie słowo: MY (czyli, zgodnie z Jego słowami "tak będzie jak zechcesz"- ja:P). I jak ktoś spróbuje to podważyć to już ja się nie dam:P _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
marttoom kandydat
Dołączył: 30 Sie 2008 Posty: 79 Skąd: z domku:)
|
Wysłany: Sob 25 Lip 2009, 17:09 Temat postu: |
|
|
Dawno nie pisałam, nie mam czasu na forum, ale chciałam napisać, że już po 1 spowiedzi , Odbyła się ona zaraz po daniu na zapowiedzi, tak jak pisało na karteczce, nie było wcale strasznie, normalna spowiedź, tylko , że ksiądz trochę rozmawiał, a że byłam u spowiedzi dwa tygodnie wcześniej to za dużo grzechów nie miałam , tyle, że ksiądz przy spisywaniu protokołu wspomniał, że to ma być taka generalna jednak spowiedź, przygotowałam się solidniej niż zawsze i se pogadaliśmy z księdzem, bardzo ładną naukę mi powiedział . Mój T. nie był 3 miesiące u spowiedzi, i ze względu na swą pracę opuszczał kilka niedzielnych mszy, i ksiądz też ładnie mu pogadał, że Bóg go potrzebuje, że będzie mężem, potem ojcem,ma dawać przykład ogólnie jesteśmy ze spowiedzi bardzo zadowoleni . A z seksu się spowiadałam, a T. z seksu i stosowania antykoncepcji, no co on używa nie ja haha to taka sprytność, ale prawda i chyba nie zatajenie .
Przed 2 przedślubną spowiedzią na pewno jeszcze raz , do spowiedzi pójdę, dla mnie to normalne, że się chodzi do spowiedzi, do kościoła itd. Nie bulwersują mnie karteczki, pewnie gdyby ich nie było połowa ludzi by nie poszła, choć powinni iść co chcą i dla których Bóg, KK, i ksiądz to coś w życiu ważnego i szanowanego, a nie wyłączanie Bóg tak , ksiądz nie. Wierzący niepraktykujący-nie ma takiego czegoś! Nikt się pewnie ze mną nie zgodzi, ale takie jet moje zdanie. Wiem, że są księża okropni, miałam jednego takiego proboszcza przez 2 lata, który mnie strasznie zraził, ale chodziłam wtedy do innego kościoła, dla chcącego nic trudnego.
Zgadzam z Wami że głupie jest, że antykoncepcja jest dla Kościoła czymś złym, fakt, jest to zabijanie życia, póki co nie stosuje,tylko gumki, ale to T. ) ale wiem, że pewnie po pierwszym czy drugim dziecku będę z hormonków korzystać. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
melassa bywalec
Dołączył: 27 Cze 2009 Posty: 229 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 25 Lip 2009, 21:09 Temat postu: |
|
|
No ale nie każda antykoncepcja to zabijanie. Gumki- nie. Tabletki też nie, one nie dopuszczają do połączenia jajeczka i plemnika. I tyle. Moim zdaniem nie ma o co robić rabanu...
A karteczki mnie wkurzają. Nie mam siedmiu lat, żeby trzeba było mnie pilnować! _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |