w jakiej kolejności?

[MissIndependent]

tylko, że jak chodzisz na nauki z narzeczonym to jest to dla was dodatkowa motywacja do rozmowy o tym coście tam usłyszeli. i to właśnie jest bardzo dobre. a jak robisz taki kurs w szkole, sam, od tak, to co potem?? posłuchasz sobie i tyle. i w sumie nic z tego nie wynosisz.
_________________

[Sony85]

Niepodchodziłam tak do tego..ale masz rację MisIndependent...
Jest okazja żeby przedyskutować....bez tych nauk to troche trudno zacząć temat ...oczywiście jak są fajnie prowadzone i jest o czym rozmawiać...

[MissIndependent]

nawet jak nie są fajnie prowadzone to jest o czym potem dyskutować do tej pory pamiętam jak byłam oburzona na ta babkę z poradni co gadała o współżyciu jakie złe i różowych okularach jak ja potem wyjechałam, że to i to mi się nie podobało... i rozmowa się kręciła wiele rzeczy wtedy wyszło, na jedne sprawy mieliśmy takie samo spojrzenie, na inne - całkiem różne... czasami ludzie zapominają, że po coś te nauki w kościele są prowadzone.
_________________

[Sony85]

W sumie..znowu masz recje

[MissIndependent]

tylko potem, żeby kłótnie nie wyszły... choć.... podobno ksiądz u nas pyta młodych kiedy się ostatnio pokłócili... kiedyś trafił na parę co się podobno nie pokłóciła nigdy. kazała im wrócić jak już się pokłócą mój narzeczony długo nie wiedział o co chodziło
_________________

[MissIndependent]

i jak by sie tak zastanowić to jednak dochodzi się do wniosku, że te nauki naprawdę są przydatne jak ja się cieszę, że nie marnuję czasu jednak
_________________

[ladysunshine]

My w sumie o wielu tych rzeczach, które były "przerabiane" na kursie rozmailiśmy już praktycznie w ciągu całego naszego wspólnego życia (7 lat wtedy). Więc dl mnie be różnicy kiedy się miałby ten kurs odbywać, ale jak kto woli. Nie neguję niczyjego zdania. Bo jednym łatwiej rozmawiać o pewnych sprawach, niż innym.
_________________

[MissIndependent]

nie wszyscy są razem tyle czasu i nie wszyscy umieją rozmawiać o niektórych sprawach. nauki moga być kolejnym bodźcem ale w sumie, jeśli się nie umie rozmawiać to ślub nie ma sensu

u nas było tak, że większość rzeczy omówiliśmy zanim się jeszcze zaręczyliśmy, więc wiele rzeczy było jasnych. ale padło jedno czy drugie konkretne zdanie i dla nas już to był powód, zeby o tym zdaniu porozmawiać tak w oógle to czasem gadamy jak najęci, nawet podczas jedzenia
_________________

[ladysunshine]

Ja lubię "gdybać", więc dużo spraw przerabialiśmy właśnie w ten sposób. Ale o moim "gdybaniu" już się pewnie niektóre z Was przekonały...
_________________

[Castia]

Ja uwielbiam swojego faceta zamęczać wszystkim, właśnie też dlatego mamy wszystko obgadane. Ale czasami się już irytuje ten mój facet moim męczeniem. To nie zmienia faktu, że kursy nas pobudzały do powtarzania niektórych rozmów.
_________________