Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 21:18 Temat postu: Niepłodność jednego z partnerów |
|
|
No dobra.
Się rzekło A (w staraczkach), to i B wypada.
Noszę się z taką sprawą i nie ukrywam, że bardzo zależy mi na wypowiedziach dziewczyn, które znają problem od środka, choć naturalnie uszanuję, jeśli nie będziecie chciały się wypowiedzieć.
Z góry też przepraszam, jeśli ktoś się poczuje urażony, znacie mnie na tyle, że wiecie, że nie chcę. A temat ciężki.
Otóż mam takie przemyślenia na temat emocji w związku, gdzie jedno z partnerów jest niepłodne.
Może jestem bardzo krytyczna, może tak jakoś głupio kocham i ciężko mi zrozumieć pewne sprawy, ale tak sobie czasem patrzę na mojego męża i jest mi go autentycznie szkoda.
Mógłby znaleźć fajną dziewczynę, taką dobrą kobietę, co ugotowałaby mu to, co lubi i połaskotała tam, gdzie lubi. Może lepszą niż ja, bardziej zorganizowaną. No i najważniejsze- która dałaby mu dziecko, o którym marzy. '
Cholera, no mówiąc szczerze, dziewczyny, to to jest czarna rozpacz, gdy nie można spełnić marzenia człowieka, którego kocha się najbardziej na świecie i wiedzieć, że kto inny mógłby mu to dać.
Starając się trzymać w ryzach- nie rozpaczam. Mój mąż zapewnia mnie, że będzie ze mną przy wszystkich badaniach i będzie czekał i nigdy na mnie na naciska i nawet powiedział to, co chyba można najgorszego: "że bez dzieci też możemy żyć".
Ale to jest obciążenie. Taka świadomość.
Czasami mnie dopadają takie myśli, pomimo tego, że mąż nie daje absolutnie żadnych podstaw do tego i chciałam zapytać, czy jest ze mną dobrze? Czy też czasem to czujecie?
Dziewczyny niepłodnych partnerów- jak to jest po tamtej stronie? Jak to wygląda z perspektywy borykania się nie dość, że z niepłodnością, to jeszcze z partnerem, który się o to obwinia?
Jeśli temat nie wypali, poproszę o usunięcie, się uzewnętrzniłam trochę. |
|
Powrót do góry |
|
|
lauraire guru
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 8431
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 21:35 Temat postu: |
|
|
Hmm... może nie siedzę w tym problemie, ale będąc strasznym czarnowidzem, w głowie (swego czasu) przerobiłam miliony scenariuszy.
Miedzy innymi właśnie problem niepłodności mojej lub mojego męża i nie dziwie się wcale, że odczuwasz co odczuwasz, bo pewnie miałabym tak samo. Może nawet gorzej, bo poczułam taki przedsmak, nie mając żadnych zdiagnozowanych problemów, a że jakiś czas nie wychodziło (dzisiaj myślę, że to była tylko kwestia wyprostowania hormonów tarczycowych) mój mąż, wtedy jeszcze narzeczony usłyszał od znajomych, którzy wiedzieli, że kiedyś staraliśmy się o dziecko, że na jego miejscu nie żeniliby się ze mną, bo może nie będzie z tego dzieci. Dzisiaj nie utrzymujemy już kontaktów.
Ze strony partnera, wiem, że ciężko się wczuć, bo tak się po prostu nie da, ale jakoś jestem pewna, że Twój mąż i wielu innych mężów, których żony mają jakiś problemy z płodnością, nie myślą takimi kategoriami, ani przez chwile. To tylko nasza kobieca głupia wyobraźnia.
Ostatnio namiętnie oglądam na TLC - In vitro, czekając na dziecko. I jest kilka przypadków, większość właściwie - gdzie to właśnie z tej żeńskie strony jest ten problem z płodnością, ale po tych mężach naprawdę, naprawdę widać, że ani przez chwile nie przeszło im przez myśl coś w stylu: mogłem trafić lepiej albo to przez nią będę unieszczęśliwiony. |
|
Powrót do góry |
|
|
Elmuszka moderator
Dołączył: 15 Sie 2010 Posty: 4494
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 21:39 Temat postu: |
|
|
Nie wiem kto, ale gdzieś tutaj na forum ktoś pisał, że na naukach mocno podkreślano, że małżeństwo jest na pierwszym miejscu, że dzieci też trzeba kochać, ale dopiero po mężu (nie potrafię tego tak ładnie ująć, jak autor wypowiedzi). Jesteście jednością, myślę, że Twój mąż wie to doskonale i jego słowami nie kieruje tylko chęć pocieszenia Cię, za tym stoi ogromna Miłość- on wie, że wszystko przetrzymacie.
Trzymam za Was kciuki, może będziecie musieli poczekać dłużej, ale wierze, że dziecka się doczekacie! |
|
Powrót do góry |
|
|
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 22:03 Temat postu: |
|
|
Elmi i ja miałam takie sprawy na naukach poruszane, również o tym na forum pisałam. Tylko tu nie chodzi o miłość do dziecka, a o niespełnienie: siebie, jako ojca/matki; swojego pragnienia, swoich założeń itd.
Chodzi o to, że kiedyś może tego brakować, nawet jeśli teraz mówi się, że to nie jest najważniejsze.
Ja się w gruncie rzeczy przychylam chyba do tego, co Laura napisała, że mężczyźni chyba są pod tym względem "mądrzejsi" od kobiet o tyle, że dla nich sprawa jest prosta: 'chcę mieć dziecko właśnie z tobą i powiedziałem to raz i jak coś się zmieni, to cię poinformuję'- tak jak z ich uczuciami, nie muszą zapewniać po sto razy dziennie, że kochają.
Zresztą ja też widzę choćby po moim szwagrze, że pomimo hardcore'owych sytuacji w ciążach poprzednich, po załamkach, ich tragediach- dalej trwa, jest, dalej wierzy.
Ale nie chcę zagarniać tematu do siebie!
Jestem bardzo, bardzo ciekawa, co inne dziewczyny mają do powiedzenia. |
|
Powrót do góry |
|
|
ewelajn moderator
Dołączył: 30 Sie 2011 Posty: 13532 Skąd: za 7 górami, za 7 lasami...
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 22:16 Temat postu: |
|
|
Mnie to na razie nie dotyczy, zobaczymy kiedyś.
Ale wiem na pewno,że miałabym takie same uczucia jak Ty , podpowiadałabym mężowi,żeby znalazł sobie kogoś "wartościowszego " .
Rozmawiacie o tym? Mąż na pewno Cię kocha tak samo z dzieckiem jak i bez dziecka, tylko wyczynem na pewno jest nie zrujnować związku przez to wszystko.
Trzymam za Was kciuki :* _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
lauraire guru
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 8431
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 22:26 Temat postu: |
|
|
nheledore napisał: | mężczyźni chyba są pod tym względem "mądrzejsi" od kobiet o tyle, że dla nich sprawa jest prosta: 'chcę mieć dziecko właśnie z tobą i powiedziałem to raz i jak coś się zmieni, to cię poinformuję'- tak jak z ich uczuciami, nie muszą zapewniać po sto razy dziennie, że kochają. |
No właśnie o to mi chodziło mniej więcej.
Tak mi się wydaje, że kobiety chyba mają większy problem z niepłodnością partnera, nie mówię, że wszystkie i że taki bezpośredni, nasycony pretensjami do partnera, ale bardziej ukryty, stłumiony w sobie, w podświadomości. Myślę, że takim kobietom właśnie zdarza się pomyśleć: "jego niepłodność mnie unieszczęśliwia" czy coś takiego, a faceci, chyba nawet nie myślą o takich rzeczach. |
|
Powrót do góry |
|
|
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 22:47 Temat postu: |
|
|
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to tak szalenie delikatna materia.
Lawiruję, jak mogę, żeby nie sprawić nikomu przykrości komukolwiek.
No, ale też sądzę, że kobiety mają dużo więcej rozkminy w tym temacie i chyba jest to w jakimś stopniu uwarunkowane nie tyle genetycznie, ile, cholera, jesteśmy zwierzątkami, mamy gdzieś zaprogramowane przedłużenie gatunku. To kobiety mają swój instynkt i chociaż to wszystko prawda z tą miłością do męża, a dziecka, jednak miłość do dziecka w pewnych warstwach będzie "ważniejsza". Np. w obliczu zagrożenia, raczej obronimy dziecko- instynkt.
No i kobiety chyba mają większą skłonność do tego, by podążyć za instynktem, tak mi się wydaje, choć oczywiście daleka jestem od generalizowania i wrzucenie wszystkich do jednego worka.
Nie chcę też tu w żaden sposób oceniać, ani wartościować, ani też 'wybielić' kogokolwiek.
Tylko, że to takie "szlachetne", gdy mąż mi mówi, że damy radę, że będzie ze mną, nawet gdy nie zostaniemy rodzicami.
Chyba wolałabym, żeby zgodnie z własnymi uczuciami kiedyś powiedział mi, że on jednak chciałby mieć biologiczne dziecko. I mam kolejny dylemat, bo zupełnie nie wiem, jak miałabym się do tego odnieść, co powiedzieć, czy to podlega jakiejkolwiek ocenie?
Ożeszty, ale temat ciężki. |
|
Powrót do góry |
|
|
Panna_na_niedźwiedziu bywalec
Dołączył: 21 Wrz 2013 Posty: 155 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Wto 12 Lis 2013, 23:49 Temat postu: |
|
|
Oj Nhele, dlaczego uważasz, że to jakaś sztuczna "szlachetność" ze strony męża? On mówi szczerze, to Tobie jest ciężko, bo to Ty czujesz się ciężarem i tak sobie myślę, że może to Ty wolałabyś, żeby on był mniej "szlachetny", żeby przedłożył swój własny interes ponad wasz wspólny, bo wtedy byłby niejako "współwinny" waszego cierpienia?
Ja jestem po drugiej stronie i dla mnie to są pierdoły. O Jezu, no nie będzie dziecka biologicznego, to nie będzie - nie ma co rozpaczać. Można adoptować, albo starać się o in vitro z nasienia dawcy - lub jeśli niepłodność leży po stronie kobiety, to o komórkę dawczyni i surogatkę. Mąż żenił się z Tobą, a nie z waszym dzieckiem, więc to chyba jasne, że chce Ciebie taką, jaką jesteś - gdyby było inaczej, to by się nie żenił.
Wybacz "prostozmostuwność", ale tak sprawy widzę.
Btw. przecież to oczywiste, że mąż chciałby mieć biologiczne dziecko - prawie każdy by chciał. Ale co z tego? sytuacja jest jaka jest, więc po co on ma ci truć, że chce dziecko? nie jest egocentrykiem i kocha swoją żonę, więc nie będzie próbował zaklinać rzeczywistości, bo takie gadanie doprowadziłoby tylko do momentu, w którym ty mu każesz znaleźć sobie inną kobietę i sama doprowadzasz do rozstania.
Pytanie jest takie, czy ty dasz radę żyć z myślą, że nie urodzisz. I nie, że "nie urodzisz MĘŻOWI dziecka, którego ON chce", bo to znowu zwalanie "winy" na niego - nie urodzisz dziecka po prostu, dziecka się nie rodzi dla kogoś "w prezencie", bo ktoś "chce". Dziecko się rodzi dla samego dziecka, żeby dać mu życie.
A swoją drogą, to tego typu trudności, jeśli są przeżywane jako tak wielkie, to należy przynosić do gabinetu psychologa. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
annna guru
Dołączył: 14 Gru 2011 Posty: 4922 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sro 13 Lis 2013, 10:01 Temat postu: |
|
|
Panna_na_niedźwiedziu napisał: | Ja jestem po drugiej stronie i dla mnie to są pierdoły. O Jezu, no nie będzie dziecka biologicznego, to nie będzie - nie ma co rozpaczać |
Przepraszam, ale chyba właśnie dlatego, że jesteś po drugiej stronie wygadujesz takie rzeczy.
Ja od bardzo dawna walczę z PCOS i od dawna wiem, że jak "przyjdzie co do czego" to mogą być problemy, łącznie z niemożnością posiadania dziecka. Na razie leczę się dalej, a starania planujemy na przyszły rok. Może ta świadomość sprawia, że jesteśmy w miarę spokojni, chociaż czasem nachodzą mnie takie myśli jak Ciebie nhele - co będzie jeśli się nie uda... Kiedyś jeszcze bardziej czułam się jako "bezwartościowa kobieta" skoro tak wcześnie powiedziano mi, że z moim organizmem poważnie jest coś nie tak... Ale oswoiłam tego potwora Oswoiliśmy razem i Wy też oswoicie. A Mężowie chyba faktycznie są mądrzejsi - macie plan działania to się go trzymacie i Mąż nie rozkminia "oj mógłbym mieć inną żonę, ona urodziłaby mi 10 dzieci". On ma Ciebie nhele i bez Ciebie nie chce mieć dzieci Mój ma mnie i wierzę w to, że RAZEM damy radę _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
lauraire guru
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 8431
|
Wysłany: Sro 13 Lis 2013, 11:11 Temat postu: |
|
|
nheledore napisał: |
Tylko, że to takie "szlachetne", gdy mąż mi mówi, że damy radę, że będzie ze mną, nawet gdy nie zostaniemy rodzicami.
Chyba wolałabym, żeby zgodnie z własnymi uczuciami kiedyś powiedział mi, że on jednak chciałby mieć biologiczne dziecko.
. |
Ale ja myślę, że mąż mówi to właśnie zgodnie z własnymi odczuciami, że dla niego najważniejsza jesteś Ty i wydaje mi się, że jeśli mąż wie o Twoich rozterkach i przemyśleniach mogłoby mu być przykro, że tak właśnie sobie myślisz, jakoby nie mówił o swoich prawdziwych uczuciach z biologicznym dzieckiem.
Z tego co piszesz, Twój mąż to bardzo mądry, ciepły i wspierający facet, który Cię bardzo kocha, wiem, że chciałabyś dla niego jak najlepiej i chciałabyś spełnić wszelkie jego marzenia i nadzieję, ale myślę, że nie chciałby tego kosztem Twojego cierpienia .
Tak sobie też myślę, że chyba jeszcze jedna rzecz jest w głowie takich mężczyzn, o której kobiety zapominają. Mężczyźni rzadziej poddają się czarnowidztwu i zapewne tak samo Twój mąż nie myśli o Waszym problemie kategoriami "Nie będziemy mieć dziecka", on bierze pewnie sytuacje na zasadzie - "Ok, teraz mamy problemy, to może potrwać, ale szanse są. Mamy jeszcze dużo opcji."
Kobiety od raz widzą wszystko w najgorszych barwach, a mężczyzna dopóki nie zostanie postawiony przy murze i nie dostanie ostatecznego komunikaty - "Nie i koniec", nie wije złych scenariuszy.
Jejku, mam nadzieję, że nie zagmatwałam za bardzo.
Pannie chyba chodziło o to, że jest z drugiej strony - jako partnerka niepłodnego mężczyzny. Tak?
Annna, jak długo się leczysz i czy to wyklucza naturalne poczęcie? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |